„Poznań można kochać, albo nie, ale warto go zwiedzić” Wywiad z Jackiem Y. Łuczakiem i Wojtkiem Manią

Popularny przewodnik Poznań – plan minimum doczekał się wydania w języku angielskim, adresowanego do przybyszów z różnych stron świata. „Poznań for Beginners” właśne trafił do sprzedaży.  O tym, jak się pisze przewodnik dla obcokrajowców i czy trudno wydać tradycyjny przewodnik w erze mobilności opowiedzą sami Autorzy bedekera, Jacek Y. Łuczak oraz Wojciech Mania.

 

[J] – Jacek Y. Łuczak

[W] – Wojciech Mania

 

Jacku,  jesteś  podróżnikiem, dziennikarzem oraz Autorem wielu publikacji na temat Poznania m.in. „Poznań – plan minimum”. Powiedz czytelnikom, jak w dzisiejszych czasach, które podporządkowane są urządzeniom elektronicznym, wydać tradycyjny przewodnik w wersji papierowej, który przyciągnie zagranicznych turystów?

[J] – Jest to zawsze jakaś trudność, bo najpierw ja, jako autor zadaje sobie pytanie dla kogo to piszę, a potem dopiero zaczynam wyszukiwać informacje, które temu właśnie odbiorcy będą najbardziej przydatne i dopiero wtedy stykam się z tym właśnie wyszukiwaniem informacji. W takich przewodnikach, kiedy jest to plan minimum  i, gdzie trzeba naprawdę zarysować sytuację międzynarodową, to nie jest takie trudne, bo niektóre rzeczywiście rzeczy, to już wiemy ze szkoły, a niektóre są po prostu powtarzane i są ogólnie znane, ale są też takie ciekawostki, nad którymi trzeba się pogłowić.

Czym w takim razie Poznań – plan minimum różni się od innych przewodników, które możemy kupić w każdym sklepie z pamiątkami, czy w Informacjach Turystycznych?

[J] – Zasadniczo nie różni się niczym, on jest po prostu krótszy.  Przybliża turyście, który po raz pierwszy przyjeżdża do Poznania, czym jest Poznań, czym są jego zabytki, z czym Poznań tak naprawdę się je i jak się do niego odnieść. Myślę, że te obiekty, które są tam opisane są w bardzo dobry sposób odzwierciedlają charakter tego miasta i sądzę, że turysta, który sięgnie po taki przewodnik już będzie wiedział, o co tak naprawdę chodzi w Poznaniu.

 

W Słowie od Autora w „Poznań – plan minimum” napisałeś, że „Poznań można kochać, albo nie, ale warto go zwiedzić”, powiedz jak według Ciebie zmienia się Poznań w dzisiejszych czasach pod względem turystycznym.

[J] – Ja myślę, że są tutaj pozostałości takiego miejskiego staromiejskiego stylu, takiego właściwie staromieszczańskiego stylu fachowo to ujmując i gdzieś to widać. W Poznaniu widać to wszędzie: w Centrum, na Jeżycach, w różnych dzielnicach i ten styl zachowania poznaniaków. I to wszystko sumuje się na to, że odróżnia go od innych miast. Zauważyłem, że w innych miastach wszyscy szczycą się „O! Zaprośmy dużo turystów, urządźmy miejsce spotkań, będziemy takim super, hiper europejskim miastem”. Obserwując to udało mi się wymyśleć takie stwierdzenie, że Poznań, to jest Poznań i właśnie taki powinien być i pozostać na zawsze.

Wojtku, Ty dołączyłeś do projektu Jacka troszeczkę później, tworząc razem z nim angielską wersję pierwowzoru, czyli „Poznań for beginners”. Jak trudno napisać przewodnik dla obcokrajowców, którzy kompletnie nie znają miasta, zwyczajów czy też kultury?

[W] – Jest to pewne wyzwanie, bo na każdym kroku trzeba pamiętać, że ten przewodnik zostanie przełożony na język angielski przez tłumacza. To znacznie ograniczyło niektóre zabawy słowem. Z jednej strony jest to przewodnik, można powiedzieć, że nie ma wielkiego pola popisu w tym zakresie, ale mimo wszystko znacznie ogranicza możliwość np. powiedzenia o gwarze poznańskiej. Przede wszystkim trudność polegała na tym, że spróbować wejść w te buty człowieka, który po prostu nie wie o Poznaniu nic, o Polsce również bardzo niewiele. Trzeba wyłuskać te elementy, gdzie może się potknąć, czy też nie zrozumieć, dlaczego mówimy z takim naciskiem o czymś, co jest istotne, co dla polskiego czytelnika jest od razu zrozumiałe i wręcz brzmiałoby po prostu idiotycznie, gdybyśmy to próbowali jakoś dodatkowo po polsku wyjaśniać, a dla odbiorcy z zagranicy tak już nie jest. Oczywiście zawsze jest problem własnych emocji i rozmów oraz tego jak na przykład postacie historyczne, które wzmiankować w tekście, a jakie nie. Razem z redakcją zastanawialiśmy się, czy na przykład uwzględnić Małgorzatę Musierowicz w kontekście Jeżyc. Ta lokalność, która z jednej strony jest zaletą może się okazać, że zupełnie będzie to niezrozumiałe, dlaczego my Ją wymieniamy. Tutaj też chodzi o to, aby to zwiedzanie było przyjemnością, a żeby było właśnie tą przyjemnością musimy znać zasady tej gry w miasto, w którym jesteśmy. Czasem dla nas bardzo banalne informacje na przykład z parkowaniem, jak to jest czy możemy po prostu na ulicy, czy na placu wypić piwo dla nas są to rzeczy oczywiste, dla zwiedzających niekoniecznie.

„Poznań for beginners” to Wasz najnowszy projekt. Powiedzcie czy ten przewodnik jest faktycznie tylko dla Beginners? Czy zaawansowany turysta, który zna już trochę Poznań również dowie się jakiś smaczków o mieście?

[J] Założenie było takie, żeby skierować przewodnik jednak do osób, które pierwszy raz mają styczność z Poznaniem. Przynajmniej ja dostałem takie zadanie, żeby wyjaśnić coś, co z jedne strony jest oczywiste dla nas, dla mieszkańca Poznania, czy też miłośnika tego miasta, a co nie jest do końca oczywiste dla osób, które tutaj przyjadą.

[W] – Z jednej strony można sobie wyobrazić osobę, która nawet dużo podróżowała nie dotarła jednak do Poznania. Pewnie w jakiś sposób może być to dla niej atrakcyjnego. Jeżeli ta osoba będzie chciała sięgnąć po coś, co jest napisane przez dwie osoby jakoś związane z tym miastem, identyfikujące się, mające stosunek emocjonalny. Często pisze się przewodniki w sposób taki, że wysyła się autora, profesjonalistę do danego miejsca, który zbiera tam dane adresowe, suchy opis faktograficzny i powstaje z tego publikacja. Tu jest troszeczkę coś innego. W tym sensie ktoś bardziej zaawansowany mógłby również sięgnąć do tego z jakąś satysfakcją, ale faktycznie przede wszystkim chyba chodziło o tę grupę początkujących.

Często jest tak, że autorzy pisząc swoje dzieła wcielają się w głównych bohaterów. Czy Wy również stawaliście się poznańskimi łowcami przygód, którzy patrzą na Poznań z perspektywy turysty?

{W] – Ja odpowiem krótko. Owszem w pewnym sensie  starałem to się to zrobić. Natomiast postawiłem się w pozycji takiego turysty, który już wyjechał z Poznania i zadałem sobie pytanie, czy po lekturze oraz zwiedzaniu Poznania z tym przewodnikiem, czy mam poczucie, że zobaczyłem Poznań. Ten właśnie taki dla początkujących, for beginners, bo można tę narrację rozbudowywać. Mam nadzieję, że dzięki temu porządkowi, który już istniał, dzięki przewodnikowi polskojęzycznemu, czyli „Poznań – plan minimum”, że udało się to osiągnąć.  Mam nadzieję, że jeżeli ktoś przeczyta ten przewodnik, zwiedzi z nim Poznań, nawet jeżeli niecały, bo tych tras jest naprawdę całkiem sporo, to nie będzie miał poczucia, że  nie zobaczył najważniejszych punktów. To tak, jakby pojechać do Paryża i nie zobaczyć Wieży Eiffela.

[J] – To są bardzo ważne słowa. Ja na przykład kiedyś byłem kiedyś w Egipcie, a nie widziałem piramid. Bardzo ważne są informacje praktyczne, które od razu naświetlają co wolno, a czego nie wolno, albo co też można zrobić. Miałem kiedyś taką sytuację, że gdybym nie wiedział, że w Singapurze nie wolno rzuć gumy, to na pewno bym sobie skądś przywiózł. Wiedząc, już o tym, że tego nie wolno robić, bo za to grozi kara chłosty trzeba było się mentosami zadowolić.

Czytając „Poznań  for beginners” porównałam go do wieżowca, gdzie zaczynamy od parteru, na którym mieści się Wyspa Skarbów, czyli Ostrów Tumski, potem wspinamy się po schodach, widzimy na ścianach murale, a przez okna patrzymy na to, co piszczy w kulturze. Kiedy już dochodzimy do samej góry, widzimy nasze sławne Koziołki.  Powiedzcie czytelnikom, jaki był zamysł układu przewodnika, ponieważ mam wrażenie, że dość łatwo wybrać miejsca i je opisać, ale bardzo trudno je pogrupować, tak, aby turyście było łatwo przemieszczać się po mieście. 

[J] – Układ był taki, żeby turysta mógł zwiedzić najwięcej, tych najważniejszych z naszego  i z jego punktu widzenia, tak aby się nie namęczyć. Obiekty zostały ustawione też w taki sposób, aby miały charakter trasy. Tak, żeby można je było zwiedzić po kolei i z jakimś zamysłem, np. w kontekście historycznym. 

[W] – Tak zgadzam się. To jest ta mozaika, którą zastałem przygotowując tą anglojęzyczną wersję tych kilku tras, które się bardzo ładnie logicznie składają w całość. Opowiadają historię tego miasta od samego początku do współczesności, więc tutaj czy ułożymy je w formie wieżowca, czy będziemy na to patrzeć jak na oś czasu. To jest też coś fajnego, tutaj się to udało, że można ująć sobie jedną, albo dwie trasy bez uszczerbku dla swojego poczucia. Można konsekwentnie nomen omen po poznańsku zwiedzać każdą trasę po kolei, tak jak tutaj autorzy nakazali. Ja przynajmniej chciałem, tak aby to było ułożone w ten sposób, żeby każdy mógł na końcu ułożyć te rozdziały tak naprawdę w swojej kolejności.

 

Jacek Y. Łuczak – dziennikarz, autor publikacji na temat Poznania, współautor przewodnika „Poznań for beginners”

Wojciech Mania – przedstawiciel Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, współautor przewodnika „Poznań for beginners”.

Wywiad został przeprowadzony dla RADIA AFERA, które możecie słuchać 24/7 na 98,6 MHz oraz http://www.afera.com.pl